Obraz Jezus w koronie cierniowej kolor 30x25 (WA001) ☝ taniej na Allegro • Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! Chrystus w koronie cierniowej, Dirk van Baburen, 1623 r. Medytacja na pierwszą sobotę miesiąca – tajemnica III bolesna . Cierniem ukoronowanie Jezusa . 181 Darmowe obrazy Korona Cierniowa. Znajdź obrazy z kategorii Korona Cierniowa Bez wynagrodzenia autorskiego Nie wymaga przypisania Obrazy o wysokiej jakości. Ecce homo – rzekł Piłat, stawiając Jezusa w koronie cierniowej i purpurowym płaszczu przed żądnym krwi tłumem. Kompletny wariat – powiedział oburzony Tolkien po lekturze "Króla Jezusa", odsądzając Gravesa od czci i wiary. Zapomnij więc czytelniku o wszystkim, czego nauczyłeś się na lekcjach religii, w co kazano ci wierzyć. Możemy, jeśli zaakceptujemy jego prawa. „Królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju” – mówią o nim słowa dzisiejszej liturgii. Takie królestwo – „nie z tego świata” – zainaugurował w tym świecie Jezus Chrystus – Król Wszechświata. Z tronu krzyża. Król w cierniowej koronie. Czytaj także: 4 wizerunki Chrystusa Opis. (1) W kwietniu 2010 roku po raz pierwszy od 10 lat Całun Turyński został wystawiony na widok publiczny. Film dokumentalny "Prawdziwa twarz Jezusa?" w zdumiewająco realistyczny sposób pokazuje wizerunek postaci, której ciało owinięte zostało w to starożytne płótno. . Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne, dziś są jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć. Kozieniec jest miejscem wyjątkowym z kilku powodów. Najbardziej z religijnego, z racji rozwijającego się kultu Pana Jezusa Miłosiernego. Z Rynku w Czchowie na Kozieniec jest parę kilometrów. Pod górę. Trochę jak na Kalwarię, które to porównanie w tym wypadku ma głębszy sens. Na miejscu z prawej strony stoi Dom Formacji Misyjnej im. ks. Jana Czuby, z lewej mała kapliczka, a za nią kościół z łaskami słynącym obrazem Pana Jezusa Miłosiernego. Wokół zaś nieprawdopodobne widoki Pogórza. - Ta mała kapliczka to było pierwsze miejsce, w którym był obraz - pokazuje ks. prał. Józef Pamuła, emerytowany proboszcz czchowski. Jest sobota, późne popołudnie. Wokół świątyni krząta się kilka osób, przygotowując ją do niedzielnej celebry. - Stale, nie tylko my, miejscowi, ale ludzie z okolic przyjeżdżają tu, na tę górę, zwłaszcza na niedzielne Msze św. Polubili to miejsce, ten kościół, naszego Pana Jezusa - mówi sprzątająca świątynię kobieta. Pierwsze pielgrzymki na Kozieniec, o których dziś wiadomo, zaczęły się przed II wojną światową. Do małej kapliczki wystawionej tu przez Zabrzańskich, w której umieszczono obraz Pana Jezusa Miłosiernego. - Obraz jest o wymiarach 100 cm na 70. Pochodzi jak podają źródła z 1670 roku. Przedstawia zaś Pana Jezusa dźwigającego krzyż, w koronie cierniowej, ze sznurem na szyi - pokazuje obraz ks. Józef Pamuła. Tyle, że nikt nie wie, w jaki sposób ten wizerunek znalazł się w małej, przydrożnej kapliczce. Ludzie upodobali sobie to miejsce, do którego schodzili tłumnie z całej okolicy. Składali też właścicielce ofiary na utrzymanie kapliczki. Ta przed śmiercią zapisała w testamencie parcelę pod wybudowanie większej. Stało się to w 1946 roku, a wynikało z tego, że pielgrzymi przybywający na Kozieniec pragnęli uczestniczyć w Mszy św. Nowa kaplica nie była duża, zaledwie 5 na 7 metrów. Zaprojektował ją inż. Karol Tchórzewski, który pracował przy budowie zapory w Czchowie. Na poświecenie kaplicy ks. Stanisław Bulanda, ówczesny wikariusz kapitulny, rodak czchowski, sprawił dla obrazu złote ramy. Poświęcenie kaplicy odbyło się 4 maja 1947 roku. Dziś kaplica stanowi przedsionek kościoła, którego budowę prowadził ks. Józef Pamuła. - Świątynia jest wykończona. Troszczą się o nią mieszkający na Kozieńcu czchowscy parafianie. Obraz jest w centralnym miejscu ściany ołtarzowej, wokół zaś gabloty z wotami, które ludzie nadal tu przynoszą w podziękowaniu za łaski - mówi ks. Józef. Konsekracja kościoła odbyła się nie tak dawno, w 2004 roku. Kozieniec jest małym sanktuarium pasyjnym. Niemniej jednak odpust przeżywają tu wierni w pierwszą niedzielę maja, kiedy obchodzimy uroczystość Znalezienia Krzyża Świętego. - Pobożność ludowa odczytuje w twarzy i oczach Chrystusa z Kozieńca nie tylko dobroć i miłość, ale przede wszystkim miłosierdzie, które jest pojęciem szerszym od wspomnianych przymiotów. Dlatego miejscowa ludność nadała mu imię Pana Jezusa Miłosiernego - tłumaczy ks. Pamuła. Istotnie kunszt artysty sprawił, że cały czas stojąc w kościele ma się wrażenie, że Jezus patrzy wprost na nas. - Choćby nawet kto był daleko od Boga, a stanął przez Jezusem Miłosiernym zaczyna uczestniczyć w misterium. Po chwili kontemplacji wychodzi człowiek odnowiony, czasem zmieniony - wspominał kiedyś ks. Franciszek Kolebok, niegdysiejszy katecheta w Czchowie. W umęczonej twarzy Jezusa Kozienieckiego ludzie znajdują pokój. Tekst ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2013 roku. „Ci otrzymają za życia wewnętrzne i stałe światło, będę ich chronił od nieprzyjaciół, nieszczęść i złych przygód” – to obietnica Jezusa dla tych, którzy będą czcić Jego Oblicze. Litania do Najświętszego Oblicza jest jednym ze sposobów. W tekście tym odbija się nie tylko męka Chrystusa, ale także Jego życie oraz emocje. Człowieczeństwo i bóstwo. Życie odbite na twarzy „W rysach swoich niewypowiedzianie szlachetne”, „piękniejsze niż słońce”, „zachwycające aniołów”, „słodka i czysta rozkosz świętych”, „zwierciadło niepojętej doskonałości”, „arcydzieło Ducha Świętego”… Czy można lepiej określić twarz Chrystusa? Mnie tu najbardziej dotyka „arcydzieło Ducha Świętego”, czyli absolutny majstersztyk sztuki. Ci, którzy widzieli Jezusa, mówią o Jego wręcz porażającym pięknie. „Kto Cię namaluje tak pięknym, jak jesteś?” – pytała św. Faustyna Kowalska Jezusa, kiedy zlecił jej zamówienie swojego wizerunku u malarza. W Litanii do Najświętszego Oblicza Jezusa (są dwie jej wersje) jest też taki obraz: „krwawym potem zalane”, „poranione od bicia i policzkowania”, „wśród drogi krzyżowej chustą otarte”. Serce przeszywa wezwanie: „którego piękność zasłoniły grzechy nasze”. Nietrudno w wyobraźni zobaczyć twarz Jezusa umęczonego (zresztą od „Pasji” Mela Gibsona obraz zakrwawionej, spoconej z bólu twarzy Chrystusa w koronie cierniowej trudno wymazać z pamięci). Jezus chce, by Jego twarz, tę umęczoną, ale i tę „w rysach niewypowiedzianie szlachetną”, nosić w sobie. Kontemplować ją. „Wszyscy, którzy chcąc Mi okazać swoją miłość, pamiętać będą często o wizerunku przedstawiającym Moje Boskie Oblicze, uczują w sobie przez odbicie Mego Człowieczeństwa żywy odblask Mojej Twarzy, która w nich będzie wyryta i jaśnieć będą bardziej od innych w życiu wiecznym” – mówi Jezus św. Gertrudzie. To jej „dyktuje” litanię przed ponad 800 laty (choć tak do końca nie znamy daty powstania tekstu, może Gertruda dostała tylko wskazówki). Z modlitwy tej, spod celnych określeń, wyłania się szkic nie tylko rysów twarzy, ale emocje Jezusa. To też wędrówka po Jego życiu. W Litanii do Najświętszego Oblicza kryje się również bukiet obietnic, który wręcza nam sam jej Bohater. Światło Rzecz dzieje się w jednym z kościołów w Rzymie około 1286 roku. Święta Gertruda – wszystko wskazuje na to, że chodzi o mistyczkę z Saksonii – przyjechała tu z rodzimego klasztoru w Helfie. Zakonnica czuje w sercu przynaglenie, by uczcić obraz Oblicza Pańskiego. W jej myślach kotłuje się wizja ociekającej krwią twarzy Chrystusa. Gertruda ma silne poczucie, że krew sączy się za jej winy. Pada na twarz. Błaga o miłosierdzie. I nagle sam Jezus staje przed nią. Błogosławi ją „Przez wielkość miłosierdzia mego odpuszczam ci wszystkie grzechy. A chcąc, żebyś zupełnie uczuła poprawę, nakazuję ci, abyś jako zadośćuczynienie za te grzechy przez cały rok codziennie spełniała jakiś dobry uczynek na pamiątkę odpustu, którego ci udzielam” – mówi. Mija krótki czas. Gertruda ma kolejne widzenie. Wstrząsające. Widzi przywiązanego do kolumny Jezusa. Dwóch żołnierzy wymierza Mu baty. Jezus po każdym uderzeniu odwraca twarz w jej kierunku. Gertruda, przerażona, płacze. Nigdy już nie uwolni się od tego widoku. „Czy nie czytałaś, co napisano o Mnie: widzieliśmy Go jakby trędowatego?” – pyta Jezus benedyktynkę. „Jezu Najmilszy, co mogę zrobić, by złagodzić Twój ból straszliwy, cierpienie Twego Boskiego Oblicza?” – pyta Niemka. I słyszy: „Kto rozmyśla nad tym i rozważa Moje cierpienia ze współczuciem, i modli się z miłością za grzeszników, serce takiego człowieka jest jak balsam zbawienny łagodzący Moją boleść”. A potem Chrystus obiecuje Gertrudzie, że kto będzie czcił Jego Oblicze „otrzyma za życia wewnętrzne i stałe światło, a po śmierci będzie jaśnieć w niebie szczególniejszą światłością”. A „ci, którzy wpatrują się w rany Mego Oblicza na ziemi, wpatrywać się Weń będą w niebie, na jaśniejące chwałą” – dodaje Jezus. Prosi, by Gertruda zanotowała też, że ci, którzy będą czcić Święte Oblicze „w duchu zadośćuczynienia, dopełnią tego, co uczyniła św. Weronika. Stosownie, z jaką gorliwością czcić będą znieważone Me Oblicze przez bluźnierców, tak samo będę czuwać nad ich obliczem przez grzechy oszpeconym. Boskie Oblicze Moje jest formą bóstwa, która przywraca duszom podobieństwo Boże”. Pojawia się też konkretna obietnica wobec osób, które „mową, modlitwą albo pismem będą broniły sprawy Mojej”. „Ja także będę ich bronił przed Szatanem i udzielę im szczególnych łask” – zapewnia Jezus. I wyraźnie podkreśla, że przez Jego Święte Oblicze będą dziać się cuda. Za pośrednictwem jego czcicieli. Kto będzie odmawiał Litanię do Najświętszego Oblicza, ten także „wytrwa do końca”. Jezus deklaruje też odmawiającym litanię „obronę przed nieprzyjaciółmi, od nieszczęść i złych przygód”. Ci, którzy „ofiarują Ojcu Mojemu i Mojej Matce zadośćuczynienie za znieważone Moje Oblicze, wyproszą nawrócenie wielu grzeszników” – dodaje. Zwraca się bezpośrednio do Gertrudy: „Przez Święte Moje Oblicze otrzymasz zbawienie wielu grzeszników. Przez to ofiarowanie nic nie będzie ci odmówione”. Jezus chce wymalować w duszach „rysy Boskiego z Nim podobieństwa”. Mówi wreszcie trochę jak w ewangelicznych przypowieściach: „Tak samo jak w jakimś królestwie posiadając monetę, za noszenie w duszy drogocennego wyobrażenia Najświętszego Oblicza otrzyma się w tym życiu wszystko, co konieczne do zbawienia”. Kto Mnie kontempluje, pociesza Mnie Kult Świętego Oblicza jest silny w tradycji Kościoła. Zapoczątkowała go nie św. Gertruda, ale Weronika swoim bohaterskim wręcz gestem. Otarła chustą twarz Jezusa, gdy uginając się pod ciężarem krzyża, wspinał się na Golgotę. Odbicie, które odbiło się na skrawku materiału, to pierwsza ikona z twarzą Ukrzyżowanego. Weronika całuje ją. Oddaje jej cześć. Dotyka. Oblicze Chrystusa czci potem wielu świętych. Ale chyba najmocniejsze są wyznania św. Teresy z Lisieux. Karmelitanka pisała: „Moje nabożeństwo do Najświętszego Oblicza, czyli raczej cała moja pobożność, opierała się na tych słowach Izajasza: »Nie ma krasy ani piękności; i widzieliśmy go, a nie było na co spojrzeć... Wzgardzonego najpodlejszego z mężów, męża boleści i znającego niemoc; i jakby zasłonięta twarz jego i wzgardzona; stąd i za nic go mieliśmy« (Iz 53,23)”. Dlatego mistyczka nazywana była nie tylko Teresą od Dzieciątka Jezus, ale i Teresą od Najświętszego Oblicza! W święto Przemienienia Pańskiego ofiarowała swoje życie Najświętszemu Obliczu. Wielką czcicielką Najświętszego Oblicza była też mało znana w Polsce Włoszka, bł. Maria Pierina. Również jej Jezus zostawił wskazówki dotyczące kultu Jego Oblicza. Lata 30. XX wieku. Maria ma 12 lat. W czasie liturgii Wielkiego Piątku słyszy głos Jezusa: „Czy nikt nie pocałuje z miłością mego Oblicza, aby wynagrodzić za pocałunek Judasza?”. Dziewczynka traktuje te słowa poważnie. I kiedy w czasie nabożeństwa szpaler ludzi ustawia się, by ucałować krzyż, Maria biegnie i całuje twarz Chrystusa. Matka natychmiast wyprowadza córkę z kościoła. „Czemu nie ucałowałaś nóg?!” – pyta zdenerwowana. Za „poufałość wobec Chrystusa” wymierza córce solidne lanie. Maria w sercu wie jednak, że swoim pocałunkiem wyszła naprzeciw pragnieniu Pana. W 1936 roku Jezus poprosi Włoszkę, by rozszerzyć kult Jego Oblicza w całym Kościele. Poniekąd tak się stało, bo dziś liturgiczne wspomnienie Najświętszego Oblicza przypada w piątek przed Środą Popielcową. Jest także specjalny formularz mszalny o Najświętszym Obliczu. Ale rzadko, niestety, w parafiach odmawiana jest Litania do Najświętszego Oblicza. Tak jakby nie weszła ona w „krew Kościoła”. Płaczący krwawymi łzami Jezus to cud, wandalizm, czy przypadek? Na posągu Chrystusa w Krośnie – Polance pojawiła się czerwona substancja. Spływa po koronie cierniowej i twarzy niosącego krzyż kamiennego Jezusa. Proboszcz parafii podchodzi do sprawy z rezerwą i złożył zgłoszenie o podejrzeniu uszkodzenia mienia. Próbka tajemniczej cieczy trafiła już do policyjnego laboratorium kryminalistycznego w Rzeszowie, gdzie zostanie przebadana i wtedy dowiemy się, czy jest efektem działania wandali, dowcipnisia, czy też pojawiła się z jakiejś innej przyczyny. Póki co, czerwona substancja wzbudza niemałe zainteresowanie. Pod pomnikiem od kilku dni zbiera się coraz więcej osób, zaciekawionych zjawiskiem. Policja wzmocniła nawet patrole w tej okolicy, ponieważ posąg znajduje się blisko ruchliwej ulicy. Kanadyjski piosenkarz kilka dni temu zgolił dredy, które gościły ostatnio na jego głowie, a teraz zdecydował się na zrobienie swojego pierwszego tatuażu na twarzy... Z miłości do Boga. Justin Bieber opublikował wczoraj na swoim Instagramie selfie, na którym prezentuje nową dziarę. Na zdjęciu, na którym kanadyjski piosenkarz zasłania dłonią połowę swojej twarzy, trudno na pierwszy rzut oka dostrzec jego nowy tatuaż. Autor hitu „Love Yourself” zdecydował się wytatuować sobie niewielki krzyż tuż pod okiem. Ten wzór, choć mały, ma dla Biebera niemałe znaczenie. Nowy tatuaż Justina Biebera wykonał Jonathan Valena, artysta pracujący w nowojorskim studiu West 4 Tattoo. Tatuator zdradził, co kierowało Kanadyjczykiem, gdy wybierał ten właśnie wzór. „Wytatuowałem mu niewielki krzyż tuż obok kącika oka. To symbol wiary w Jezusa i drogi Justina do znalezienia celu istnienia Boga” – mówi Valena. To nie pierwszy tatuaż 22-latka wyrażający jego głęboką wiarę w Boga. Wśród pokaźnej kolekcji wzorów zdobiących jego ciało, Bieber od dłuższego czasu na jednej ze swoich łydek dumnie nosi portret Jezusa w koronie cierniowej. Na pewno spotkam się z drwinami, ale mimo wszystko chcę się wygadać. Może mój problem powstrzyma kogoś przed zrobieniem głupoty. A historia zaczyna się kilka lat temu, kiedy postanowiłam pokazać Bogu, jak bardzo go kocham. Nie pochodzę z przesadnie religijnej rodziny, ale przez koleżankę strasznie się wkręciłam i praktycznie nie wychodziłam z kościoła. Spotkania modlitewne, pielgrzymki, msze dla młodzieży, Lednica i tym podobne rzeczy. Byłam mocno wierząca, ale z charakterem. To doprowadziło do tego, że trafiłam do salonu tatuażu. Dzień po osiemnastych urodzinach poszłam tam w tajemnicy przed rodzicami. Czułam, że muszę poświęcić chociaż fragment ciała Jezusowi. Tak mnie jakoś wzięło, że było to dla mnie bardzo ważne. Kilka wizyt i od tej pory mam na ramieniu twarz Chrystusa w koronie cierniowej. Na tym się nie skończyło, bo po roku wymyśliłam sobie wzór różańca. Mam go na nadgarstku, więc naprawdę trudno go ukryć. Byłam ekstremalną katoliczką i dziewczyną z charakterem. Nie widziałam tu żadnej sprzeczności. Na pewno spotkam się z drwinami, ale mimo wszystko chcę się wygadać. Może mój problem powstrzyma kogoś przed zrobieniem głupoty. A historia zaczyna się kilka lat temu, kiedy postanowiłam pokazać Bogu, jak bardzo go kocham. Nie pochodzę z przesadnie religijnej rodziny, ale przez koleżankę strasznie się wkręciłam i praktycznie nie wychodziłam z kościoła. Spotkania modlitewne, pielgrzymki, msze dla młodzieży, Lednica i tym podobne rzeczy. Byłam mocno wierząca, ale z charakterem. To doprowadziło do tego, że trafiłam do salonu tatuażu. Dzień po osiemnastych urodzinach poszłam tam w tajemnicy przed rodzicami. Czułam, że muszę poświęcić chociaż fragment ciała Jezusowi. Tak mnie jakoś wzięło, że było to dla mnie bardzo ważne. Kilka wizyt i od tej pory mam na ramieniu twarz Chrystusa w koronie cierniowej. Na tym się nie skończyło, bo po roku wymyśliłam sobie wzór różańca. Mam go na nadgarstku, więc naprawdę trudno go ukryć. Byłam ekstremalną katoliczką i dziewczyną z charakterem. Nie widziałam tu żadnej sprzeczności. Później życie bardzo się pokomplikowało. Nie chcę za dużo zdradzać, ale ktoś bardzo bliski zachorował. Wierzyłam Biblii, która mówiła, że trzeba modlić się o cud i wszystko będzie dobrze. Kościół jeszcze bardziej mnie pochłonął. Każdą wolną chwilę poświęcałam na modlitwę w intencji tej osoby. Byłam przekonana, że Jezus nie zrobi mi takiego świństwa. Stało się oczywiście inaczej i wtedy mogłam się modlić już tylko o zbawienie tej osoby. Potem kilka innych sytuacji i z wiary nie pozostało nic. Zaczęłam czytać więcej krytycznych rzeczy i zrozumiałam, że wiara to jedno wielkie oszustwo. Ma na celu tylko otumanianie ludzi. Nie wiem jak mogłam być tak ślepa... Zwłaszcza, że rodzice wcale mnie do tego nie namawiali. A teraz, jak to ja, mając skłonność do skrajności, jestem radykalną ateistką. Działam nawet w stowarzyszeniu, które walczy o świeckość państwa. Chyba nie jestem w tym do końca wiarygodne, bo dalej chodzę z Jezusem i różańcem na ciele. Nie mogę na to patrzeć! Nie mam aż takiej alergii na symbole religijne, ale to jest symbol mojej głupoty i naiwności. Dałam się wkręcić w takie bajki, że zupełnie wyłączyłam myślenie. Teraz czuję się jak jakaś kretynka. Byłam np. na marszu świeckości, trzymałam transparent, rękaw się osunął i paradowałam tak z wytatuowanym różańcem i hasłem przeciwko Kościołowi. Jeśli chcecie się pośmiać, to proszę bardzo. Mam tylko nadzieję, że żaden zagorzały katolik nie będzie już twierdził, że wiara to sprawa na wieki wieków. No i uważajcie z tatuażami, bo widzicie jak to się może skończyć. Wolałabym mieć na sobie imię byłego chłopaka, niż coś takiego... A tak przy okazji, ktoś się orientuje, jak wygląda usuwanie? Nie lubię bólu, a na dodatek to pewnie strasznie drogie. Wpadłam w bagno. Iga Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia

twarz jezusa w koronie cierniowej